• Czy twoje dziecko to trudny skarb do kochania?

          Z uśmiechem i wsparciem zaprasza do lektury

          Iwona Kempny wychowawczyni grupy Myszek

          W wychowaniu obowiązują te same zasady, co w rozwiązywaniu wszystkich innych problemów: zawsze trzeba zacząć od siebie. Zawsze grzeczne, pogodne, urocze dzieci,
          owszem istnieją. Głównie w reklamach i opowieściach dziadków.
          Moja rada: jeśli pociecha rozrabia, to zamiast narzekać na swoją niedolę postaraj się,
          by dziecko cię polubiło.

          Dziecko rodzi się ufne i ma naturalne pragnienie zadowolenia swoich rodziców.
          Zrobi wszystko, żeby zyskać ich aprobatę. To dla nich uczy się korzystać z nocnika,
          dla nich po sobie sprząta, dla nich myje zęby, ścieli łóżko, a potem – też dla nich – nie przeklina, nie upija się z kolegami, dzwoni, że nocuje u kolegi i dodaje, u którego. Dlatego, jeśli twoje dziecko cię lubi i zależy mu na twojej akceptacji, masz w ręku niezwykle skuteczne narzędzie oddziaływania. Jednak w chwili gdy przestaje cenić twoje zdanie, zaczynają się kłopoty.
          Ciągłe kłótnie, potyczki słowne, krzyki – stwarzają bardzo złą atmosferę w domu.
          Dziecko przestaje lubić rodzica, a rodzic zaczyna mieć dość swojego dziecka. Naturalną reakcją każdego człowieka, który odczuwa od kogoś niechęć i brak sympatii, jest unikanie kontaktu z tą osobą. „Po co mam z nim iść na rower, skoro wrócę wściekła? Po co mam z nim jechać
          do znajomych, skoro tylko najem się wstydu?”– powtarza sobie mama krnąbrnego urwisa. W wielu rodzinach, w których dzieci są nieposłuszne, złośliwe i odmawiają współpracy, rodzice ograniczają kontakt z nimi do wymierzania i egzekwowania kar.

          Jeśli w waszym domu są wieczne kłótnie, dziecko nie chce z wami współpracować, a wy – bezsilni – krzyczycie, tłumaczycie, wymagacie – to wpadliście w rodzaj błędnego koła. Wygląda to mniej więcej tak: ty o coś prosisz, dziecko mówi „zaraz” albo wręcz „nie”,
          ty zaczynasz racjonalnie mu tłumaczyć, ono zbija twoje argumenty (w zależności od wieku: wrzaskiem, histerią, płaczem), ty się denerwujesz, ono też się denerwuje, w konsekwencji żadne z was nie ma przyjemności z kontaktu z drugim i kiedy następnym razem trzeba załatwić coś drobnego, oboje, obciążeni złymi doświadczeniami, podchodzicie do siebie ze złym nastawieniem.

          Dziecko zachowuje się niewłaściwie, zgoda, ale to ty musisz przerwać ten zaklęty krąg, nie ono. Dlaczego? Bo to ty jesteś dorosła i ty odpowiadasz za atmosferę w domu. W wychowaniu obowiązują te same zasady, co w rozwiązywaniu wszystkich innych problemów: zawsze trzeba zacząć od siebie.

          Nauczeni doświadczeniem, czego mogą się po swoim tzw. trudnym dziecku spodziewać, rodzice zagadują je tylko wtedy, gdy coś trzeba zrobić, a gdy pojawia się jakiś kłopot, automatycznie używają mentorskiego, agresywnego tonu. Nie owijając w bawełnę, rodzice wiecznych rozrabiaków są często po prostu niemili, odpychający w kontaktach.
          Jest to ich naturalna reakcja obronna, tarcza przeciwko ciosom. Pierwszy krok to wyjście z tej zbroi. W domach, gdzie dorastają niegrzeczne dzieci, najczęściej od lat nikt się z nimi nie bawił, nie grał w piłkę, nie szykował wspólnie posiłków. Dlatego, jeśli chcesz, żeby twoja pociecha zmieniła swoje zachowanie, ty najpierw zmień swoje. Zacznij od 15 minut dziennie na okazywanie sympatii swojemu dziecku. To niewielki wysiłek, a zdziała cuda.
          I uwaga: jeśli masz kilkoro dzieci, pamiętaj, żeby każdemu z nich poświęcić czas indywidualnie. Nie jesteś wychowawczynią grupy przedszkolnej, nie traktuj ich jako całość, ale jako jednostki. Zobaczysz, że docenią to, że szanujesz ich potrzebę odrębnego kontaktu z matką i będą sprawiać mniejsze problemy.

          W książce „Nieposłuszne dziecko. Osiem kroków do poprawy zachowania”
          Russel A. Barkley proponuje, żeby przysiąść się do dziecka, gdy ono się bawi, popatrzeć, posiedzieć, uśmiechnąć się i powiedzieć: „fajnie”. To znakomity, prosty i nieinwazyjny sposób na odbudowanie zerwanego kontaktu. Niech twoje dziecko odkryje, że umiesz być miła,
          że nie tylko wiecznie je strofujesz, ale że jest w tobie też potencjał na fajną, wesołą, przyjacielską, miłą mamę. Nagradzaj natychmiast – tzw. trudne, nieposłuszne dziecko wciąż generuje kłopoty, ale przecież nie tylko. Bardzo często robi też coś pozytywnego.
          Jeśli uda mu się choć raz nie przerywać, gdy ktoś mówi, nakryć do stołu, odnieść talerz, poprosić o to, czego chce, zamiast krzyczeć – natychmiast to nagradzaj. Jak pisze Janet Poland w książce „Trudne dziecko” – „Najlepsza rada dla rodziców trudnych dzieci brzmi:
          Musicie być szybcy! Szczególnie trzeba mieć to na uwadze przy dzieciach impulsywnych. Takie dziecko będzie się ogromnie starać, by ładnie nakryć do stołu… po czym kopnie wiaderko na śmieci, wdepnie w psią kupę, biegnąc do dzwoniącego telefonu.
          Nie szczędź więc pochwał, gdy jeszcze jest za co chwalić”.

          Nawet czterolatek widzi, że ludzie zachowują się różnie. Powiedz swojemu dziecku,
          że jest energiczne, szybkie, że ma więcej siły niż jego rówieśnicy i że to dlatego tak trudno mu usiedzieć spokojnie. I pilnuj słów – nieposłuszne dzieci budują swoją samoocenę w oparciu o sformułowania w rodzaju: „Jesteś nieznośny, zły, głupi, złośliwy”. Dlatego nie używaj żadnych słów o pejoratywnym zabarwieniu. Mów: „Ty masz najwięcej energii ze wszystkich, jesteś taki ruchliwy jak pszczółka, twoje nóżki chcą cały czas być w ruchu”.
          Jak najczęściej je przytulaj – niegrzeczne dzieci cierpią na chroniczny deficyt dotyku od swoich rodziców. Kłótnie budują między nimi bowiem emocjonalny mur, niemal fizyczną barierę. Dziecko za mało dotykane jest samotne, czuje, że go nie lubisz. Daj mu znak, że jest inaczej. Dotyk, pieszczoty, całowanie, bawienie się włoskami i paluszkami dziecka (nawet bez słów)
          to najlepsza informacja, że je kochasz i akceptujesz. Twoja córka trzaska drzwiami?
          Pokaż jej, jak należy zamykać drzwi i przećwicz to z nią kilka razy. Rozlewa wodę w łazience? Zademonstruj, jak brać prysznic i wychodzić z wanny bez chlapania. Także jak zachowywać się w kinie, żeby nie przeszkadzać innym, jak wyjmować zabawki z kosza, żeby nie narobiły huku. Pokazywanie poprawnych zachowań – ale na spokojnie, gdy nie ma problemu,
          w dobrej atmosferze – może zdziałać cuda. Wiele tzw. trudnych dzieci wie tylko, w jaki sposób czegoś nie wolno robić, a nigdy nikt im nie pokazał, jak to należy robić.
          Podobnie warto im uświadamiać, jak mogą być odbierane przez innych. Twój syn wyrywa innym zabawki? Pokaż mu, jak to wygląda, jak się wtedy czują jego koledzy. Przeszkadza pani wychowawczyni w przedszkolu? Niech będzie panią, a ty zachowuj się jak on.
          Nawet kilkulatka warto uświadomić, że inni jego zachowanie odbierają w konkretny sposób, co jest przyczyną np. tego, że pani go nigdy nie prosi o pomoc, a dzieci nie chcą z nim siedzieć przy jednym stole. Na koniec – śmiej się. Żarty, dowcipy, wspólne wygłupy rzadko goszczą w domach, gdzie dorastają sprawiające kłopoty dzieci. Wydawać by się mogło, że atmosfera jest tu tak napięta, że nikomu nie jest do śmiechu. Ale przecież w żartach, podczas wygłupów, można bezboleśnie przemycić wiele informacji i zasad.

          Temperament to cecha stała, ale w życiu dorosłym nie odgrywa on tak kluczowej roli w kierowaniu zachowaniem, jak u dzieci. Nawet jeśli masz wyjątkowo uciążliwe dziecko,
          ono może z tego wyrosnąć. Nie będzie przecież zawsze dłubać w ziemniakach przy stole czy przyklejać gumę do żucia na szybie okiennej. To, że nie reaguje teraz na twoje krytyczne uwagi, nie znaczy, że gdy za kilka lat dowie się od kolegów, że trudno z nim wytrzymać, że się rządzi, że psuje innym zabawę – także puści uwagi mimo uszu. Gdy pierwsza miłość zwróci mu uwagę, że jest za głośne, za energiczne, zbyt męczące – nie myśl, że tak jak w twoim wypadku, przejdzie to bez echa. Już w okresie jego dojrzewania zobaczysz, jak wielkie zmiany poczyni twoje dziecko, gdy tylko najważniejsze dla niego w tym okresie osoby, czyli koledzy, zwrócą mu uwagę na coś, z czym ty walczyłaś latami. Życiowe doświadczenie na pewno zrewiduje i utemperuje jego zachowania. Być może już na zawsze zostanie uparte, ponadprzeciętnie aktywne, śmiałe i impulsywne – ale jeśli tak się stanie, ciesz się, bo będzie z determinacją wykonywać zadania i dopinać swego. Nie będzie się bało podejmować życiowego ryzyka i wchodzić w nowe projekty. Będzie impulsywne, więc będzie mówić otwarcie o swoich problemach, wrażeniach, refleksjach. Dlatego najlepsze, co możesz zrobić dla siebie
          i dla swojego krnąbrnego dziecka, to nie zamartwiać się o jego przyszłość, ale mówić mu,
          że dzieci takie jak ono wspaniale radzą sobie w dorosłym życiu.